Anonim4 Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 Mamy dogoterapię, hipoterapię, felinoterapię, a nawet delfinoterapię. Obcowanie ze zwierzętami obniża ciśnienie, relaksuje i powoduje większe wydzielanie hormonów szczęścia czy substancji działających niczym delikatny narkotyk. Delfiny emitują ultradźwięki pomagające regenerować kości i układ nerwowy, podobnie koty, mrucząc wywołują pozytywny efekt leczenia. Czy jest to efekt placebo czy realne leczenie? Moim zdaniem, jak najbardziej namacalne, o czym świadczą przypadki cofania się nowotworów. Co ciekawe, wśród niektórych gatunków straszykowatych, znajdują się gatunki wydzielające substancje szkodliwe, mutagenne. Jednak osobiście nie znam żadnego hodowcy straszykowatych, który zachorował na coś trzymając dziwne gatunki, wydzielające wspomniane substancje. Żeby było zabawniej, jeden ze znajomych stwierdził, że mu się poprawił wzrok ;-) Może to działa niczym w Spidermanie? Wśród ludowych wierzeń na temat kotów, dwa są warte zastanowienia: kot kładzie się na chore miejsce i je leczy, czasem może z tego powodu umrzeć; kot wyczuwa złe moce. Posiadacze kotów wielokrotnie mieli pewnie do czynienia z pupilem, który patrzył na "duchy" lub łapał jakieś "widziadła." Kot widzi w innej skali niż człowiek ale co widzi? ;-) Odnośnik do komentarza
DawidS28 Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 Mamy dogoterapię, hipoterapię, felinoterapię, a nawet delfinoterapię. Mamy także zoofilię. A na poważnie: kot kładzie się na chore miejsce i je leczy, czasem może z tego powodu umrzeć Kot wyczuwa temperaturę, idzie tam gdzie cieplej. O szkodliwości tego dla kotów nigdy nie słyszałem... Odnośnik do komentarza
Anonim4 Opublikowano 28 Lutego 2011 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 No ja słyszałem też wersję, że kot uciska np. brzuch żeby sprawdzić twoje narządy, czy długo jeszcze pociągniesz ;-) Odnośnik do komentarza
Astaroth Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 Jako fanka kotów muszę przyznać, że mój kocur mimo dzisiejszego zamachu prosto z szafy gdy wchodziłam do domu jest cudownym lekiem na depresję i każdą inną przypadłość. Ile razy mój szanowny ojciec zasiada w fotelu tu mój kot kładzie mu głowę na jego zacnej łysinie (ciekawe co chce w ten sposób przekazać ) Mam w rodzinie osobę korzystającą z hipoterapii, rodzice bardzo chwalą sobie jej skutki Dziecko jest o wiele bardziej otwarte mimo jego przypadłości. Odnośnik do komentarza
Bonifacy Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 Posiadacze kotów wielokrotnie mieli pewnie do czynienia z pupilem, który patrzył na "duchy" lub łapał jakieś "widziadła." Kot widzi w innej skali niż człowiek ale co widzi? ;-) Kot potrafi czytać myśli człowieka. Za pomocą czapek wykonanych z foli aluminiowej można nawiązać bezpośrednią łączność telepatyczną pomiędzy właścicielem a kotem i przekazywać myśli, ale tylko w jedną stronę: do kota! Jak widać taka czapka jest prosta w konstrukcji i nie wymaga specjalnych zdolności manualnych. Ważne są w zasadzie dwie antenki odpowiednio wyprofilowane: http://img26.imageshack.us/i/20110228205348.png/ Oczywiście to żart Odnośnik do komentarza
DawidS28 Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 Są także koty bojowe. Odnośnik do komentarza
Astaroth Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 Mówią rude--- fałszywe. Ne zgadzam się Miało być inne zdjęcie podczas spania Garfielda (sentyment młodszej siostry do kreskówki ) na moim gipsie, z braku ot proszę inna jego rozespana poza Odnośnik do komentarza
Bonifacy Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 No ja słyszałem też wersję, że kot uciska np. brzuch żeby sprawdzić twoje narządy, czy długo jeszcze pociągniesz ;-) Tu poddawany właśnie takiej diagnostyce pacjent, który jest do kogoś łudząco podobny: http://www.bugaga.ru/uploads/posts/2010-03/1268871577_prikols-14.jpg Odnośnik do komentarza
wieslaw531 Opublikowano 28 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Lutego 2011 Nie wnikam w tematy .....terapii. Ale z własnego doświadczenia radzę uważać na koty. Mam przykre doświadczenia. Piesek po ugryzieniu przez kota omal nie zszedł. W trakcie leczenia spotkałem Panią, która miała również przypadek ugryzienia przez własnego kota (była z nim wówczas u weterynarza) i przeszła kilkutygodnowy pobyt w szpitalu. Koty mają jakieś wredne bakterie w ślinie - coś jak warany z Comodo. Odnośnik do komentarza
Flavius Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2011 Nie wnikam w tematy .....terapii. Ale z własnego doświadczenia radzę uważać na koty. Mam przykre doświadczenia. Piesek po ugryzieniu przez kota omal nie zszedł. W trakcie leczenia spotkałem Panią, która miała również przypadek ugryzienia przez własnego kota (była z nim wówczas u weterynarza) i przeszła kilkutygodnowy pobyt w szpitalu. Koty mają jakieś wredne bakterie w ślinie - coś jak warany z Comodo. Koty z jadem - Ja mam do czynienia z kotami od dzieciństwa i nie mam żadnych powodów sądzić że ugryzienia kota jest groźniejsze od ugryzienia innego zwierzaka domowego np. psa. jedynie co mi przychodzi do głowy to że wspomniana osoba miała jakieś uczulenie - nic poza tym.A co do psa - jak piesek niezbyt duży a kot duży i silny to potrafi ostro dosolić psu - mojemu psu też się kiedyś zdarzyło porządnie oberwać od kota (choć to nie jest wcale duży kot) że musiał około tygodnia odchorować. Co do groźby pogryzienia,podrapania przez kota - Kot zwykle drapie,gryzie właściciela gdy coś jest nie jest po jego myśli np. także dlatego że zbyt mało się nim interesujesz,nie chcesz się położyć ażeby on mógł się na tobie wygrzać - ponieważ z punktu widzenia kota człowiek jest jego sługą i powinien spełniać wszystkie jego kaprysy - więc jeśli cię kot ugryzie,udrapie to traktuj jako karę za brak posłuszeńtwa względem niego Odnośnik do komentarza
wieslaw531 Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2011 Koty z jadem - Niestety tak. To nie jest jad ale pierwotniak, którego głównym żywicielem są koty. Jest bardzo groźny dla ludzi. Oczywiście problem pewnie dotyczy tzw dzikich kotów ale ja miałem właśnie taki przypadek. Źródło (m.in.) : http://pl.wikipedia....i/Toksoplazmoza Toksoplazmoza (łac. toxoplasmosis, ang. toxoplasmosis) - pasożytnicza choroba ludzi i zwierząt spowodowana zarażeniem pierwotniakiem Toxoplasma gondii.Żywicielem ostatecznym są koty domowe i niektóre kotowate. Główną drogą zarażeń jest spożycie surowego lub niedogotowanego mięsa zawierającego cysty z bradyzoitami T. gondii.Zarażenie jest również możliwe podczas zjadania pokarmu zanieczyszczonego kałem, moczem lub śliną zwierząt chorych na toksoplazmozę, w których to wydalinach i wydzielinach znajdują się trofozoity T. gondii. Możliwe jest również zarażenie drogą kropelkową oraz zarażenie śródmaciczne i poprzez transplantacje. Koty jako żywiciel ostateczny wraz z kałem wydalają do środowiska oocysty, które są odporne na szkodliwe czynniki środowiska zewnętrznego. Oocysty mogą stanowić źródło inwazji dla zwierząt, ptaków i człowieka. Odnośnik do komentarza
Flavius Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2011 Niestety tak. To nie jest jad ale pierwotniak, którego głównym żywicielem są koty. Jest bardzo groźny dla ludzi. Oczywiście problem pewnie dotyczy tzw dzikich kotów ale ja miałem właśnie taki przypadek. Przesadzasz z tym zagrożeniem - jest to kolejna choroba z brudu i braku przestrzegania higieny i nic więcej.Postępując zgodnie z twoją logiką człowiek by musiał odizolować się od zwierząt,gdyż praktycznie każde zwierzę jest potencjalnym nosicielem jakiś chorób czy pasożytów.Nie przekonują mnie te argumenty że wzgledem kotów trzeba zachowywać większą ostrożność niż względem innych zwierząt domowych. Odnośnik do komentarza
Anonim4 Opublikowano 1 Marca 2011 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2011 Koty są czyściochami ale oczywiście może zdarzyć się taka sytuacja, choroba kociego pazura itp. Osobiście praktycznie raz dziennie jestem podrapany przez futrzaka, zwykle podczas zabawy i nigdy nie miałem żadnych zakażeń ani problemów. To chyba też zależy od pochodzenia zwierzaka, skąd zabrany, czy szczepiony, odpchlony, odrobaczony. Każdy ma inną odporność i różnie reaguje na podobne choroby czy bodźce. Powiem szczerze, że dwa razy myję ręce po kontakcie z psem, bo psy grzebią w różnych śmieciach, a kot się umyje ;-) Np. pies mojego kumpla kocha tarzać się w znalezionych w lesie...fekaliach. Kot takie zachowanie skwituje pełnym wyniosłości milczeniem. A propos higieny, znajomy ma dzieci, ciągle na coś chorują a ja pamiętam, że w ich wieku jadło się z chodnika jak coś spadło czy spało w łóżeczkach pomalowanych szkodliwymi dla zdrowia farbami. Nadmierna higiena szkodzi. Kiedyś człowiek żył za pan brat z robalami w środku ;-) a dzisiaj chce być sterylny do przesady (ktoś kiedyś policzył, że w zasadzie mówienie o człowieku jest niewłaściwe z uwagi na "robaczywe" części w środku). Odnośnik do komentarza
Bonifacy Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2011 Koty z jadem - Ja mam do czynienia z kotami od dzieciństwa i nie mam żadnych powodów sądzić że ugryzienia kota jest groźniejsze od ugryzienia innego zwierzaka domowego np. psa. Ugryzienie kota może być też zabójcze nawet dla jadowitej żmii, a pies jakoś tam ma szansę przeżyć kocie pogryzienie lub podrapanie http://www.smog.pl/wideo/35792/kot_walczy_z_wezem/ A koty to oczywiście czyściochy, proszę: http://www.bugaga.ru/uploads/posts/2011-01/1296173143_kotomatritsa-3.jpg Odnośnik do komentarza
wieslaw531 Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2011 Przesadzasz z tym zagrożeniem - jest to kolejna choroba z brudu i braku przestrzegania higieny i nic więcej.Postępując zgodnie z twoją logiką człowiek by musiał odizolować się od zwierząt,gdyż praktycznie każde zwierzę jest potencjalnym nosicielem jakiś chorób czy pasożytów.Nie przekonują mnie te argumenty że wzgledem kotów trzeba zachowywać większą ostrożność niż względem innych zwierząt domowych. Intencją mojego postu było zwrócenie uwagi na zagrożenie w konkretnym przypadku. Dotyczy to ugryzienia przez kota. W obu przypadkach podanych wyżej (starsza Pani i mój pies) było to spowodowane głębokim ugryzieniem. Pani miała ślady na przedramieniu - 4 dziury po zębach (kotek zadbany i serwisowany) a mój pies na przedniej łapie na dole - również 4 dziury (zdiagnozowane przez weterynarza po długim szukaniu przyczyny stanu psa). Zadrapania lub drobne skaleczenia zębami być może są niegroźne i kończą się zaczerwienieniem i trudnym gojeniem. Bardzo możliwe, że głębokie ugryzienia wprowadzają do organizmu wraz ze śliną to co w poprzednim poście. Istotne jest to, że dotyczy to ludzi i zwierząt. Generalnie radzę w sytuacji opisanej wyżej nie lekceważyć zdarzenia i w przypadku wystąpienia osłabienia, temperatury (tego oczywiście u psa nie kontrolowałem), spowolnienia reakcji itp udać się do fachowca. Ja zaobserwowałem u psa powolność i powłóczenie nogami. Nie jestem fachowcem. Odnośnik do komentarza
Anonim3 Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2011 Stary filmik gadające koty http://www.youtube.com/watch?v=ZfxOBcpayEs&feature=related Pamiętam, nie wiem jak teraz ale drzewiej w Japonii na oddziałach kardiologicznych koty były na etatach, po prostu miały być. Odnośnik do komentarza
KolegaDudysa Opublikowano 1 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Marca 2011 http://www.youtube.com/watch?v=tftaMxGXBpg Nie wnikam w tematy .....terapii. Ale z własnego doświadczenia radzę uważać na koty. Mam przykre doświadczenia. Piesek po ugryzieniu przez kota omal nie zszedł. W trakcie leczenia spotkałem Panią, która miała również przypadek ugryzienia przez własnego kota (była z nim wówczas u weterynarza) i przeszła kilkutygodnowy pobyt w szpitalu. Koty mają jakieś wredne bakterie w ślinie - coś jak warany z Comodo. Ogólnie to bakterie takie jak Gronkowiec złocisty wredna zaraza jest wszędzie, na ręczniku, pościeli, dywanie, na skórze, itd i pewnie na sierści zwierzaka również i może wystarczy otwarta rana by bakteria się dostała + osłabiony organizm, nie jestem fachowcem, ale pewnie to samo się tyczy i zwierzaków. Odbiegnę od tematu. Miałem starszą sąsiadkę, która zadrapała się w palec u nogi i nie przestrzegała higieny, nosiła na palcu ten sam opatrunek i może raz na tydzień go zmieniała i załapała gronkowca, zaś gronkowiec nie pozwolił się palcu goić, palec zaczął gnić i poszło lekko na stopę. Za 3 tygodnie 2 noga jej spuchła i rodzina Ją zabrała do lekarza, lekarz ja wysłał na chirurgię, a chirurg powiedział - amputacja i zrobił wymaz, a w wymiazie wykazało - właśnie Gronkowca + Pałęczkę ropy błękitnej (bakteria szpitalna), a kobieta ostatni raz w szpitalu była może 15 lat temu, nie zgodziła się na amputację. Minął tydzień stopa zrobiła się czarna, a na drugiej nodze pojawiły się stany ropne, rodzina zabrała Ją ponownie do szpitala - chirurg powiedział amputacja 2 nóg, kobieta znów się nie zgodziła, znów za jakiś tydzień dostała ze 40 stopni, szpital, diagnoza - stan septyczny, morfina, leki antybakteryjne, całkowite zakażenie organizmu, za 2 dni - zgon. Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się